No to letsgołujemy!

Cofnijmy się kilka lat wstecz, kiedy to my, piękni i młodzi, rozpoczynający kolejny rozdział w naszym życiu i edukacji, po raz pierwszy przekroczyliśmy progi ZSO jako uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego. Trochę wystraszeni i niepewni, lecz z wielkim entuzjazmem, szukaliśmy karteczki z napisem 1A. Było to 1 września 2011 roku… Zaczynamy od nowa.

Stanęliśmy wszyscy razem. No tak, wtedy jeszcze bardziej obok siebie, każdy osobno, trzymając się kilku znanych osób. Kto wiedział, co to będą za ludzie?

Przedstawiliśmy się sobie, cześć-cześć, trochę nam zajmie zapamiętanie 32 imion. Tyle liczyła klasa 1A. Poznaliśmy naszego wychowawcę. W związku z tym, że nasza klasa została podzielona na dwie grupy: mat-fiz i biol-chem – naszym wychowawcą został nauczyciel wychowania fizycznego. Entuzjastyczny, wybuchowy profesor Piotr Bąba (jak sam zaznaczył, by uniknąć błędów ortograficznych w jego nazwisku – Baba z ogonkiem) naładował nas dobrą energią i dodał pewności siebie – chociaż na pewno sam też miał wiele obaw. Plan lekcji, kilka słów i… „do jutra”.

Przez następne dni poznawaliśmy siebie i szkołę, staraliśmy się robić dobre pierwsze wrażenie. Nieskromnie powiem, że … udało się :).

32 osoby to duża liczba jak na klasę, lecz nie przeszkadzało nam to zbyt często. Wszyscy widzieliśmy się na nielicznych godzinach lekcyjnych – większość lekcji była podzielona na „matematyków” i „psychologów”. Ten podział nie bardzo się nam udzielił. Trochę się wymieszaliśmy… Ale z drugiej strony nigdy nie byliśmy tak do końca razem.

Pierwszym przedsięwzięciem, które miało nas zjednoczyć były przygotowania do otrzęsin pierwszoklasistów. Społeczność szkolna zrobiła z nas tradycyjne kotki, nasza klasa miała niebieskie uszka. Naszym zadaniem było przedstawienie krótkiego programu artystycznego, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę, że znaliśmy się ledwo ponad miesiąc… Ale KTO miał sobie poradzić, jak nie MY? Z buntowniczym, mocnym brzmieniem dobrego rocka i kontrastowym – klasycznym baletem pokazaliśmy, jak bardzo się różnimy, ale z drugiej strony – jak bardzo do siebie pasujemy, jak jesteśmy zgrani – mimo dziennikowego podziału na grupy.

Początek drugiej klasy rozpoczęliśmy z charakterystycznym dla nas poczuciem humoru. Kilku chłopców z naszej klasy, ku uciesze wspaniałej profesor Roli, przygotowało fascynujący i zarazem rozśmieszająco-rozbrajający spektakl kabaretowy pt. “Kura”.  Następnym wyzwaniem w drugiej klasie było wypromowanie naszego kandydata na przewodniczącego szkoły. KOLEJNY SUKCES! Kampania wyborcza Michała powiodła się i wygrał on skromną ilością ponad 200 głosów. Porażające zwycięstwo! W tym roku szkolnym prawie całą SRU, czyli szkolny rząd, z przerażonym obliczem profesor Marty Roli na czele, opanowała klasa 2a. Wiedzieliśmy, że to będzie dobry rok…

Czas drugiej klasy mijał, zaangażowanie w pracę szkoły rosło, tak jak i liczba naszych sukcesów. Nieuchronnie zbliżał się koniec roku szkolnego a nasza klasa była coraz bardziej zaniepokojona zbliżającymi się maturami.

Swoje ostatnie wakacje jako licealiści spędzaliśmy różnie. We wrześniu spotkaliśmy się ponownie, w prawie takim samym składzie jak pierwszego dnia w liceum (na zawsze w naszych sercach Piotr P.). Przed nami ostatni rok nauki w tej szkole. Mnóstwo pracy, decyzji, stresu, wątpliwości. Nikt nie spodziewał się, że czas tak szybko minie. Nim się obejrzeliśmy, zaskoczył nas koniec pierwszego semestru, potem jeszcze krótszy drugi semestr, i już za chwilę … matura.

W ciągu tych trzech lat jeździliśmy na wycieczki, wykłady, warsztaty. Zdarzały się naprawdę wyjątkowe, do ciekawych miejsc, ale i te… nie do końca interesujące. Wycieczki zaliczyliśmy dwie, w pierwszej klasie – integracyjna, w góry. Wspólne karaoke i zdobycie szczytu Pilska zbliżyło nas trochę do siebie. W drugiej klasie wybraliśmy się zwiedzać stolicę – Centrum Nauki Kopernik, Powązki oraz spacer po Starówce zostawiły wiele wspomnień w naszych głowach. W trzeciej klasie wyjechać na dłużej nam się, niestety, nie udało. Udaliśmy się tylko, tradycyjnie dla maturzystów w naszej szkole, śladem modernizmu – do Rydlówki, oraz na Jasną Górę – modlić się o wsparcie w tak ważnych dla nas chwilach.

Ten ostatni rok był dla nas bardziej intensywny niż poprzednie lata. Nauczyciele przypominający o “egzaminie dojrzałości”, nauka, pani dyrektor Janina Plewa, która na każdym kroku i w każdym miejscu informowała o regulaminach i zasadach matury. Nie sposób było się przed tym uchronić. “Za chwilę matura! Pamiętajcie!” – ale …“zero presji”.

Koło marca zaczęło się robić gorąco. Coraz bardziej czuliśmy napiętą atmosferę, trochę stresu – jak to przed egzaminem. Dziś jest już bardzo blisko, ale znów… KTO ma sobie poradzić jak nie MY? 🙂

Niektóre z naszych osiągnięć:

– wygrana debata antynarkotykowa (Michał Iwanowicz, Marcin Remin),

– wygrana w Jaworznickim Konkursie Matematycznym (Mariusz Urbanik),

– co roku miejsca na podium w Konkursie Chemicznym “Alchemik” (Andrzej Kawala, Weronika Maniakowska),

– I miejce w Ogólnopolskim Konkursie “Matematyka Bez Granic” (grupa mat-fiz),

– liczne zwycięstwa w konkursach śpiewu (Karolina Tomczak) m.in. Konkurs Piosenki Angielskiej, Konkurs Piosenki Turystycznej, Konkurs Kolęd i Pastorałek,

– liczne miejsca na podium w zawodach siatkówki i koszykówki na szczeblu powiatowym chłopców i dziewczyn,

– 2 miejsca w Jaworznickich Zawodach w Tenisie Stołowym w kategorii Kobiety open w klasie 1, 2 i 3 (Paulina Lis),

– miejsca na podium na szczeblu powiatowym w zawodach Sprawni Jak Żołnierze, Srebrne Muszkiety, Tenisa Stołowego (Paulina Lis),

– liczne osiągnięcia na szczeblu krajowym w Ju-jitsu (Andrzej Sikora),

– wielokrotne zwycięstwa w Powiatowych Zawodach Tenisa Stołowego (Michał Iwanowicz),

– zwycięstwa w zawodach Sprawni Jak Żołnierze, Srebrne Muszkiety, Marynistycznych itp. (Michał Iwanowicz).

galeria …

drukuj